"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Mniej biegania

miało być;) a i tak wychodzi tygodniowo ponad pięćdziesiąt kilometrów. Ale teraz nadszedł gorący okres przedświąteczny, więc jednak trzeba będzie wyluzować;(

W minionym tygodniu w czterech wyjściach pięćdziesiąt osiem kilometrów. Wow i wszystkie w grupie:) Niedługo zapomnę co to samotność długodystansowca;)

Wtorek: nowy projekt Wlodca pt. "zabiegana czołówka trial" - cotygodniowe bieganie wieczorne tam gdzie nie ma oświetlenia ulicznego, więc z czołówkami;) Były już bezdrożna Bialskich pól, Złota Góra i ostatnio park Lisiniecki zwany przez wszystkich "bałtykiem";) 
Pogoda dopisała! Minus siedem na termometrze, niebo gwieździste i bielutki śnieg, więc praktycznie dwanaście kilometrów zrobiliśmy nie używając naszych świateł:) Jedynie, gdy na "szyjce" chcieliśmy znaleźć naszą "wanne" czołówki miały pomóc... Ale jak zwykle zdecydował przypadek. Rozgarnialiśmy śnieg butami i nagle usłyszałem trzeszczenie pod stopami;) Lewą nogą zdążyłem uciec robiąc duży krok he,he... ale prawa do połowy łydki poszła do wody;( Strachu nie ma, bo i nie jest tam głęboko;) Tyle co do pasa, lecz gdyby tak przyszło lecieć w mokrych spodniach to przy minusowej temperaturze byłby niezły test Morsa he,he... W mokrym bucie dopóki biegłem było okey;) i dopiero w domu rozbierając się zauważyłem "pamiatkę" -  obdarty piszczel;(

Czwartek jak zwykle trening na trasie bc i zaskoczenie:) Znowu pojawiło się blisko dwadzieścia osób mimo, że Mikołaj się nie zapowiadał;) Trzy pętle pięciokilometrowe plus dobieg i wyszło pięć kilometrów więcej niż we wtorek:)

Sobota cotygodniowe spotkanie na Bialskiej. Potem na "bałtyk" i spotkanie z Zmorsowanymi, którzy z racji niedzielnego wyjazdu postanowili jak to mówi Oleg: "zabieg mrożenia goleni" zrobić w sobotni poranek:) Tak w tym tygodniu się złożyło, że ponownie wyszło o piątkę więcej niż  na poprzednim bieganiu:)

Niedziela: Dobieg na morsowanie krótki bieg na rozgrzewkę i powrót czyli skromna siódemka:)
Ostatnie morsowanie przed mającym nadejść w piątek końcem świata;( Więc Oleg zaproponował by to ostatnie morsowanie było "antyczne" stwierdzając jednocześnie: " i tak zamkniemy w pewien sposób krąg cywilizacji:)"
Zabawa była świetna, ubaw po pachy! Chociaż swoja drogą zastanawiam się, czy Monika nie miała racji pisząc na forum zmorsowanych: "...w końcu już i tak chyba nikt nie uważa, że jesteśmy normalni.." he,he...
Mimo temperatury plusowej przez cały sobotę nasza "wanna" się ostała cała hi,hi... Nawet musieliśmy ja po sobotniej rąbance trochę powiększyć, żeby wszystkie kapłanki, senatorzy, rzymianie, gladiatorzy i inni mogli się pomieścić;) 
A tak okazji mamy w szeregach najmłodszego Morsika, który postanowił zadebiutować... w ubraniu;
 Za tydzień morsowanie wigilijne, potem sylwestrowe chociaż już wszyscy zaczynają wspominać zeszłoroczne nocne;) Więc tylko patrzeć jak będziemy się w styczniu pluskać przy blasku księżyca hi,hi...

3 komentarze:

  1. Aż zimno się robi tylko patrząc na te zdjęcia :) ! Pozdrówka od niezmorsowanego

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze chwila, a Wasze grupowe treningi zaczniecie zgłaszać jako imprezy biegowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem ładny dystans jak na mniej biegania :-)
    Świetne zdjęcia z morsowania!

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13