Niestety białogłowa mająca dziś pojawić się na dzisiejszym Biegu po serce wybrała wyjazd na zakupy do pewnego marketu;( Jest jednak szansa, że "poprawi się" i za tydzień będzie z nami:)
Dziś po raz kolejny rekord frekwencji:) Organizatorzy zaprosili też jako Gościa specjalnego Martę Jeż (Którą przedstawili jako mistrzynię świata w racketlonie) I tylko zwycięzca od trzech niedziel ten sam;) niesamowity Piotrek Bodanko:) Gratki i wielkie brawa !
Wczoraj tradycyjne spotkanie biegowe w alei brzozowej;) i po drodze mała niespodzianka;) Wbiegam na Rynek Wieluński i już z daleka widzę pod małym kościółkiem grupę turystów z plecakami. Kiedy zaczynam wbiegać pod Bialską słyszę za sobą tupot nóg. Nie oglądam się podejrzewając, że ściga mnie Kossak. Nagle obok pojawia się "biegacz" w swetrze, spodniach w kant i sandałach:) Pierwsza myśl: jakiś dziwak. A tu słyszę słowa w obcym narzeczu i Gościu pokazuje na moje buty. Druga myśl: Ruski mnie ściga i chce "skroić" mi moje asicsy;) hi,hi ... Zatrzymuję się, On też i coś nawija;) Ale nie mogę Go zrozumieć. Ani to rosyjski ? Podobny, lecz jakiś dziwny? Na szczęście więcej rozumiał niż umiał powiedzieć po polsku he,he.... W końcu wyszło, iż chodzi Mu... o sklep z butami do biegania:) Podałem namiary na Olimpius.pl bo to w zasadzie jedyny taki sklep w naszym mieście i pognałem na miejsce zbiórki, żeby potem nie gonić całej grupy.
Piątek wolne od biegania i w ramach regeneracji pluskanie w ciepłych wodach częstochowskiego "adriatyku" ;)
Czwartek trening na trasie BC i smutne bieganie:( Na ulicy pogotowie reanimowało młodego człowieka, który zasłabł i niestety pomimo wysiłku ratowników zmarł. Takie tragiczne zdarzenia uzmysławiają jak kruche jest istnienie ludzkie. W dodatku bardzo długo zafoliowane ciało leżało w środku miasta na ulicy zanim zjawiła się ekipa zakładu pogrzebowego, czego już zrozumieć nie potrafię:(
Środa bieżnia, a wtorek stała codzienna trasa i lajtowe tuptanie po poniedziałkowej gimnastyce:)
Tydzień z pięcioma treningami i siedemdziesięcioma pięcioma kilometrami:) Nawet nie zauważyłem kiedy tyle nabiegałem;) Ale jest super:) Trochę plany się pozmieniały, więc trzeba improwizować;)
W najbliższą sobotę start w Biegu Powstania Warszawskiego! Organizatorzy zapowiadają takie atrakcje że szkoda będzie "lecieć na łeb, na szyję" Tempo rekreacyjno-wycieczkowe co by jak najwięcej zobaczyć, przeżyć i zapamiętać:) Bo jak słyszałem wrażenia z tego nocnego biegu są rewelacyjne. Na szczęście wybrałem dystans 10km:) To czego nie dojrzę na pierwszej pętli, będę miał szansę wypatrzeć na drugiej;) Obawiam się jedynie tłumu uczestników, którzy na tak krótkim kółku nie zdążą się "rozciągnąć" po trasie.
Na koniec prośba do odwiedzających mojego bloga. Z prawej strony jest banerek do marzycielskiej poczty. Lista chorych dzieciaków, które uwielbiają dostawać listy i kartki nie jest bardzo długa. Wysłanie kartki lub krótkiego listu nie jest specjalnie kosztowne, ani czasochłonne. Ale skoro może dać tym dzieciakom chwile radości to myślę warto chwycić za pióro:)
Tomek, to teraz tylko patrzeć jak "Rusek" zacznie śmigać na Brzozowej :) Zdjęcie super :) ale nigdy nie czułam się zbyt pewnie pływając w tych wodach - to miejsce obrosło legendami o topielcach ;P
OdpowiedzUsuńFakt sporo ludzi tam utonęło:( Te glinianki jak to wyrobiska przy cegielniane miejscami są bardzo głębokie i jest wiele uskoków dna. Dlatego też miejscami są zimne prądy.
OdpowiedzUsuńTrochę tragicznie się zrobiło - zgony, topielce... Mnie to uzmysławia (oprócz kruchości życia) - a właściwie przypomina - że trzeba o siebie dbać. Również poprzez szacunek do wody kąpiel w bezpiecznych miejscach.
OdpowiedzUsuńTen czwartkowy trening i smutny i dramatyczny zarazem. Drproctor ma rację, trzeba dbać o siebie, ale też wykorzytać najlepiej każdą chwilę
OdpowiedzUsuńJa się już cieszę na sobotnie kibicowanie. Powodzenia
nie dziękuję, żeby nie zapeszyć ;)pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuń