Od wczoraj najazd na Jasną Górę zwolenników ojca dyrektora. Więc obawiałem się, że dzisiaj zamiast Biegu po serce będzie bieg między Rydzykami he, he...
Częstochowskie parki leżą u podnóża jasnogórskich błoni, a trasa biegu częściowo biegnie pasażem Bareły. Dlatego pokonanie tego odcinka slalomem między pielgrzymami wymagałoby również zwinności, aby czymś nie oberwać na zapęd hi, hi... Na szczęście organizatorzy błyskawicznie zmodyfikowali trasę:) Tak by "wilki były syte i owce całe" ;) Nie udało się tylko na szybko wymierzyć dystansu, ale i tak bieganko po porannej burzy było fantastyczne:)
Zwłaszcza, że dopisała płeć piękna;) Towarzystwo kobiet przyciągało też przypadkowych kibiców;) Dwóch starszych Gości na każdej pętelce głośno dopingowało i komplementowało nasze Zabiegane koleżanki :) Hi,hi... widać zdrowe Facety;) Co prawda na razie startuje kilkanaście osób, lecz jest szansa, by liczba uczestników w przyszłości wzrosła. Nasze cotygodniowe spotkania biegowe w alei brzozowej też z początku zaczynaliśmy we dwóch;) A teraz próbujemy bić rekordy;)
Rekreacyjna formuła tego biegu i jego cykliczność podoba się nie tylko mnie;) Większość uczestników chwali taką przedobiadową niedzielną aktywność fizyczną:) Pod wieczór udało mi się przejechać przedeptane przed południem parkowe alejki i licznik rowerowy pokazał długość alternatywnej trasy: 1450 metrów. Oficjalnie cztery pętle na biegu i jedna wcześniej rozpoznawcza plus dobieg to dzisiejszy dziewięciokilometrowy przebieg:)
Wczoraj poranne dreptane pogaduchy na Bialskiej;) Piątek wolne-po czwartkowym wieczornym udeptywaniu trasy biegu częstochowskiego. Środa testowanie szkolnej bieżni ;) Jak ja nie cierpię biegać w kółko;( Normalnie czuję się jak chomik na kołowrotku hi hi.... Ale próbuje się przekonać;) Wtorek spokojna czternastka na stałej, codziennej trasie. Poniedziałek ponad godzinna gimnastyka. W sumie 63 km w pięciu wyjściach, czyli całkiem całkiem;) Odkąd doszedł bieg po serce w niedzielę mam jeden trening mimo woli więcej:)
Nadchodzący tydzień muszę trochę odpuścić, bo w sobotę ściganie na dychę w "Guten tag" ;) Mam nadzieję, że pogoda okaże się łaskawsza niż rok temu. Skwar był niesamowity, a biegacze padali jak przysłowiowe muchy brr :( z przyjemnością biegania niewiele to miało wspólnego. Aha, jeśli już o startach zapisałem się na Bieg Powstania Warszawskiego ! Nie wiem jeszcze jak i czym dojadę do stolicy:) ale zadebiutuję na tej podobno fantastycznej imprezie:) Przy okazji może poznam osobiście znane tylko z netu zaprzyjaźnione bloggerki?? :)
W Warszawie to nie tylko bloggerki, bo przecież jest jeszcze Michał vel Mauser.
OdpowiedzUsuńA skwaru to Ci szczerze nie życzę. Nic przyjemnego!
Też mi się marzy Bieg Powstania, ale jak patrze w kalendarz, to chyba raczej marne szanse:(
OdpowiedzUsuńTeoretycznie zapisałam się na bieg PW, ale jeszcze go nie opłaciłam i cały czas zastanawiam się nad startem.
OdpowiedzUsuń* dzięki Kuba prognozy są optymistyczne :) na razie ;)
OdpowiedzUsuń*drproctor marzenia są po to by się spełniały ;)tylko trzeba im trochę pomóc :)
*hankaskakanka nie masz się co zastanawiać ;) opłacaj i biegniemy razem :)
No to ja przyjdę Ci kibicować, jako warszawska blogerka zaprzyjaźniona wirtualnie :)
OdpowiedzUsuń*Ultrasetka superowo !!! :) cieszę się jak nie wiem co ;)
OdpowiedzUsuń