Po sobotniej życiówce i niedzielnym starcie zasłużony odpoczynek;) Poniedziałek gimnastyka, żeby wszystkie stawy i mięśnie nie trzeszczały;) Wtorek wizja lokalna przyszkolnej bieżni, którą niedawno odkryłem. Tylko dwa tory he, he.. i nie czterysta metrów dookoła boiska, ale za to blisko domu ;) Środa wycieczka biegowa w tym parę kilometrów w miłym towarzystwie. Tempo rekreacyjne w sam raz na biegowe pogaduchy:) Znowu dałem się nabrać hii... "dopiero zaczynam, boli mnie stopa, zaraz się zasapię"... A "w praniu" okazało się, że to tylko brak wiary we własne siły :) W każdym razie jest duża szansa na powiększenie stanu osobowego Zabieganych:)
Czwartek laba, a co jak odpoczynek to odpoczynek :) Piątek druga tura gimnastyki :) Jak już tydzień zrobił się regeneracyjny to niech będą wygibasy:) Sobota cotygodniowe biegowe spotkanie na Bialskiej, a potem trzymanie kciuków i czekanie na wieści z "Transjury 2011" Wystartowali wczoraj nasi dwaj Łukasze, Boru niestety po połowie dystansu odnowiła się kontuzja i musiał zejść z trasy :( Wlodec napiera dalej i o dwudziestej zostało Mu jeszcze 28km. Twardziel z Naszego Góraliczka, więc na pewno da radę !
Żeby czasu nie tracić biorę się za produkcję kwasu chlebowego, który chodzi za mną od jakiegoś czasu;) Kiedyś nabyłem w markecie butlę niby kwasu, bo tak stało na etykiecie, lecz smaku kwasu chlebowego nie miało to w ogóle :(
Dla smakoszy tego super odżywczego, smacznego napoju podaję prosty przepis:
1,5kg chleba razowego
80dkg cukru
2-3dkg drożdży
10 litrów wody
Chleb ususzyć w piekarniku, aż do zarumienienia. Zalać wrzącą wodą. Zostawić do następnego dnia. Przecedzić dodać roztarte w cukrze drożdże, osłodzić. Przykryć i pozostawić na dalsze 12 godzin. Następnie zlać do litrowych butelek dodając po 3-5 rodzynek. Pierwsza dobę trzymać w cieple, potem wynieść do chłodu. Najsmaczniejszy jest w czwartej dobie od początku produkcji.
UWAGA: butelki nie mogą być napełnione do pełna tylko do 3/4 objętości. Inaczej przy otwieraniu nastąpi efekt jak przy otwieraniu wstrząśniętego szampana :)
23-cia dalej czekamy na info z Krakowa... chyba będzie tym razem post dwudniowy he, he... W między czasie Kliczko - Haye. Nie lubię pajacowania i uważam, że przeciwnika należy szanować dlatego kibicuję Władimirowi ! Jakby nie było "sąsiadowi";)
.... Niedziela: Kliczko wygrał:) ale na wieści od Wlodca się nie doczekałem :( więc zaraz po przebudzeniu: za telefon. Jest sms !!! Wlodec o 3:02 melduje: Meta. IX miejsce. Wow ! Niesamowity chłopak ten nasz Góraliczek taką trasę w 29 godzin 44 minuty zrobił i jeszcze miejsce w pierwszej dziesiątce wywalczył !!! Mega szacun:)
Podziwiam Go! Zresztą już pokazał co potrafi w Kotlinie Jeleniogórskiej :)
Gdy trochę ochłonąłem z wrażenia ;) pomyślałem leje z nieba równo :( co z drugą edycją "Biegu po serce" ? Odbędzie się ? Czy w ogóle Ktoś się zjawi ? Organizator pisze na stronie: "impreza odbędzie się niezależnie od warunków atmosferycznych" Ale czy sam organizator się aury nie wystraszy? ;)
Osobiście deszcz mi nie straszny ;) Powiem więcej: lubię biegać między kroplami :) Bezkarnie wpadać w kałuże ;) Bo przecież normalnie nie biegowo to powiedzieliby co niektórzy, że stary zwariował he,he... W sumie od rana, a nawet już od wczoraj byłem zdecydowany;) Dlatego po jedenastej szybko wskoczyłem w ciuchy i potuptałem do biura podróży i zawodów;) Na miejscu zaskoczyłem organizatora pytaniem: biegamy dzisiaj?, bo miał bardzo zdziwioną minę;) Okazało się, że nikt się nie zgłosił:( więc chyba trzeba odpuścić:( Czekając na godzinę startu w między czasie podyskutowaliśmy jak zachęcić ludzi do udziału;) Po czym umówiliśmy się za tydzień;) Po rozstaniu pomyślałem skoro już wybiegłem i jestem na starcie to szkoda wracać;) Mogę przecież pościgać się sam ze sobą hi,hi…W poprzednią niedzielę po nocnej połówce nabiegaliśmy z imiennikiem 24:05 :) To dziś pomimo deszczu, a może dlatego? powinno być lepiej:) Zacząłem bardzo ostrożnie obawiając się się czy na mokrej kostce w parku nie "wyrżnę orła w dzień";) Jednak po pierwszym kółku poczułem się pewniej i chociaż ludzie patrzyli jak na "wariata a mokrą głową" piątkę ukończyłem w 23:23:)
Tu Mati nie mógł sobie odmówić;) żeby nie nakręcić starego taplającego się w deszczu he,he...
Po powrocie MLP przywitała mnie zapytaniem: masz chociaż jedną suchą nitkę ? Nie miałem;) fakt kapało ze mnie;) Lecz po ciepłym prysznicu jak smakował niedzielny obiadek;)
Tydzień ulgowy cztery wyjścia na sumę czterdziestu pięciu kilometrów:) Za dwa tygodnie kolejne GP Zabieganych:) Tym razem dyszka w Dobrodzieniu.
45 km to odpoczynek? No, pięknie... ;)
OdpowiedzUsuńTeż zwróciłem uwagę na Twój "wyluzowany" kilometraż..;)
OdpowiedzUsuńale oprócz ciebie w parku chetny byl jeszcze P.B. oraz ja ale mnie Piotrek zawrócil - ja tez lubie w deszcz
OdpowiedzUsuńTOMAD