po kwiaty zrobiłem dzisiaj he,he... Najpierw śniadanko, potem Msza święta i dyszka dla uczczenia dzisiejszej rocznicy;) Czterdzieści jeden lat MLP wytrzymała ze mną, więc jest co świętować:) "Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień..." Za rok jak Bóg da będzie 42, czyli maraton hi,hi... A później to już ultra he,he...
Wróciłem do biegania *za dnia* hi,hi... i na stałą przydomową trasę. Od razu niespodzianki;) Widziałem kiedyś budowę, a dziś patrzę stoi pawilon sklepowy polskiej sieci.
Wczoraj odpuściłem postarowe roztruchtanie i chociaż nogi same rwały do przodu to mięśnie czułem;)
Było kapitalnie! Jedenaście stopni plus i dużo słoneczka zatem poleciałem na krótko:) W drodze powrotnej z bukietem mimo, że zawiniętym w papier wzbudzałem zaciekawienie przechodniów he,he... Szczególnie panie przyglądały mi się jakbym... komuś coś ukradł hi,hi...
Jutro cotygodniowe wygibasy. Pierwsze w tym miesiącu.
Pierwszy października no to;) podsumowanie września na koniec
139 km w szesnastu wyjściach. Dwa starty: połówka w Wałbrzychu i dycha w Krzepicach. Osiemdziesiąt kilometrów wychodzone. Cztery gimnastyki cotygodniowe i osiem sesji pływackich w "Adriatyku". Nie jest źle choć mogłoby być lepiej he,he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz