dzień pod rząd biegowy he,he... i piąty w tym tygodniu. W ciągu ostatnich siedmiu dni z dzisiejszą ósemką wytuptałem trzydzieści dziewięć kilometrów, a wychodziłem około dwudziestu;) Była jeszcze cotygodniowa gimnastyka i cztery sesje pływania:)
*Afrykańskie upały* nie ustępują:( Dzisiaj po wczorajszych opadach temperatura w nocy +18.
Poszedłem spać o północy. Obudziłem się czwarta dwadzieścia pięć i tak przysnąłem, że na dźwięk alarmu z zegarka nie mogłem się "wyrwać z objęć Morfeusza" hi,hi... Już nie pamiętam kiedy musiał mnie zegarek budzić. Ostatnio wstawałem przed budzikiem, a dziś coś mi się *kliciło* we śnie i nie mogłem wrócić do rzeczywistości.
Po drodze na "Bałtyk" spotkałem znajomego pasjonata dwóch kółek - Łukasza, a w parku Lisiniec młodego lisa. Niestety nie chciał być foto modelem i szybko czmychnął w krzaki;)
Porządek dzisiejszej aktywności podobny do poprzednich, ale inny;) Po okrążeniu "Bałtyku" i "Adriatyku" dziesięć przebieżek, czyli *grzebyk* he,he... Potem na *skróty* pomostami, byle szybko schłodzić się w "Adriatyku".
Pływanie w bardzo ciepłym akwenie:( Jak to by powiedzieli Morsujący w obrzydliwie ciepłej wodzie hi,hi... Całe szczęście mokrej;) Tak czy inaczej było kapitalnie:)) Aura niesamowita budzące się słoneczko i w zagłębieniach terenu gęsta mgła. Świetne są te letnie poranki:)
Dzień meczowy. Raków gra w "domu" ze Stalą Mielec i już współczuję piłkarzom biegania na otwartej przestrzeni (boisku) przy trzydziestostopniowym upale. Tym bardziej, że już we wtorek czeka Ich pucharowa potyczka z FC Kopenhaga. Trzymam kciuki za Naszych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz