czytaj dokazywaniu z Wnusią postanowiłem się z półgodzinki *kulnąć* he,he... Spacer poobiedni z Wiktorką i później wspólna zabawa nie zmęczyła mnie;) a wręcz przeciwnie dała *kopa* do dalszej aktywności:)
Zrobiłem sześciokilometrową pętle i chyba musiała mi się gęba śmiać od ucha do ucha, bo napotkany na klatce sąsiad popatrzył na mnie i powiada: "fajnie tak sobie pobiegać!" Zgodnie z prawdą odpowiedziałem - o tak! teraz wiem, że żyję!
Od rana wietrznie i na przemian słońce z przesuwającymi się chmurami i lekki deszczyk. Pokropiło mnie zaraz na początku, a potem się rozpogodziło:)) Ma się farta! Przed wyjściem zachmurzyło się i ściemniło do tego stopnia, że przez chwilę myślałem czy nie odpuścić;) *Do odważnych świat należy* już nie raz się przekonałem, że nie warto odpuszczać. Świetnie było! Potuptałem, a jak kolacja potem smakowała hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz