już chyba nigdy co będzie jutro, bo plany biorą w łeb:(
Wczoraj miały być *wygibasy* i nic z tego nie wyszło:( Wolne przymusowe i zmiana mikro cyklu tygodniowego. Z drugiej strony *nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło* he,he...
Odpocząłem fizycznie, bo mentalnie brak endorfin to obniżenie nastroju;)
Dzisiaj powrót na przydomową, stałą trasę. Siedem kilometrów świńskiego truchtu i na łączce przy "Bałtyku" dziesięć przebieżek.
Bardzo lubię szybko wolno, szybko wolno... hi,hi... W sumie wyszło prawie jedenaście kilometrów:)
Aura marcowa. Temperatura +5, ale przy silnym wietrze odczuwalna niższa. Czekam kiedy zacznie się zielenić;)
W kalendarzu świąt nietypowych m.in. Dzień Piekarzy i Cukierników.
Świętuję! Bom przecież piekarz amator he,he... Właśnie wczoraj upiekłem swój żytni na zakwasie z ziarnami:)
„Każdy artysta zaczynał kiedyś jako amator.” - Ralph Waldo Emerson
Przysłowia:
- „Gdy w marcu deszcz pada, wtedy rolnik biada, gdy słonko jaśnieje, to rolnik się śmieje”
- „W marcu, choć słota, rzucaj zboże do błota”
- „W marcu, kto siać nie zaczyna, biednyć to gospodarzyna”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz