jedenastka w deszczu na stałej przydomowej trasie. Nawet niebo płacze. Potem Msza święta przed Tronem Przenajświętszej Maryi Panny, bo nie mogłem pojechać na pogrzeb:( Komunia święta w Jego intencji, żeby Bóg dał Mu życie wieczne.
Wszyscy wiedzą, że śp. Jacek był pasjonatem biegania. Biegał, popularyzował tę najprostszą aktywność ruchową i oczywiście organizował biegi. Ale było jeszcze coś;)
Kiedy w 2009 roku debiutowałem w przerębli towarzyszyła mi w morsowej inicjacji Teresa z Blachowni:) Później sympatyczna Foczka regularnie przyjeżdżała na "Bałtyk" na niedzielne morsowania, bo w Blachowni nie było Morsów.
Jacek często w naszych rozmowach dopytywał się co i jak... Chociaż jak twierdził sam jest ciepłolubny to fajnie gdyby powstała też grupa morsujących w Jego mieście.
Wreszcie zaproponował wyjazdowe morsowanie Zmorsowanych w Blachowni. Taki mini zlot, żeby "zaszczepić" wśród mieszkańców bakcyla zimowych kąpieli. 17 stycznia 2016 doprowadził do pierwszego morsowania w blachowniańskim stawie:))
Cytat dnia:
*Nikt nie umiera na ziemi, dopóki żyje w sercach tych, którzy zostają. Niech Jego obraz żyje w pamięci tych, którym był drogi.*
P.S. Karola przypomniała mi (dzięki:) o naszym spotkaniu z Jackiem po Pustynnej Ośmiornicy. Aż się robi miękko człowiekowi...
Dawno się nie odzywałam ale ta tragedia spowodowała, że musiałam napisać. Byłam na pogrzebie jednak nie pożegnałam się z Jackiem w kaplicy. Pragnę go zapamiętać w tej jego czerwonej chustce, zawsze uśmiechniętego, życzliwego, obdarowującego ciepłym słowem. Pierwszy raz spotkałam Jacka na Pustynnej Ośmiornicy był taki zarażający pozytywnym nastrojem, uśmiechem. Wczoraj odnalazłam zdjęcie, które zrobiliśmy sobie w trójkę. Popłynęły łzy...
OdpowiedzUsuńKarolina
Karolina ciągle Go takim widzę. I nie mogę uwierzyć w to co się stalo. Pozdrawiam Cię gorąco.
OdpowiedzUsuń