Dzisiaj dzień meczowy (Raków - Miedź;) więc po przedpołudniowych obowiązkach wyjście dopiero w samo południe. Stała przydomowa trasa, a na koniec łączka przy "Bałtyku" i seria przebieżek. Miało być dziesięć, lecz tak się rozpędziłem he,he... że wyszło jedenaście. Aura letnia w słońcu ponad dwadzieścia stopni plus. A w cieniu niewiele mniej;) Powrót przez jasnogórskie pole namiotowe z podbiegiem slalomem między drzewami:) W rezultacie na liczniku pierwsze w tym tygodniu kilometry - prawie trzynastka:))
Dobrze, że naładowałem się endorfinami, bo oglądanie takiego meczu może człowieka mentalnie zniszczyć:( Bramka już w drugiej minucie dla naszych i dalej tragedia:(( Przede wszystkim brak strzałów z dystansu. Kręcą kółeczka, koronkową robotą próbują wejść do bramki i multum niewykorzystanych okazji:( Szczerze mówiąc kopacze powinni iść na kolanach do klasztoru na Jasnej Górze dziękując Bogu za 3pkt.
*Gol jest jak orgazm i tak jak o orgazm coraz trudniej o niego na świecie*. - Eduardo Galeano‚ pisarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz