warte he,he... Biegnę Dobrzyńską na odcinku gdzie nie ma chodników, więc jak prawo nakazuje po lewej stronie drogi. Z przeciwka jedzie samochód. Prowadząca kobieta jedzie wolno tuż przede mną włącza prawy kierunkowskaz i gestykulując pokazuje mi, że powinienem poruszać się po przeciwnej stronie. Po prostu rynce opadają:( kierowca i nie zna przepisów? Czego teraz uczą na kursach? A wiem jak zdać testy hi,hi... Nic dziwnego, że wypadków coraz więcej. Podobnie jak z przejściami. Płaczą pseudokierowcy jak to piesi wbiegają pod samochody he,he... A w rzeczywistości mało kto dojeżdżając do oznakowanego przejścia zwalnia w celu zachowania nakazanej ostrożności. Mało tego prawie co dzień w drodze na "Bałtyk" przekraczam przejście na Jadwigi i zawsze stoję na krawężniku czekając jak na zbawienie:(
Dzisiaj wg hierarchii wartości najpierw obowiązki potem przyjemności. Po dobrym obiedzie bardziej ciągnęło mnie, żeby się kimnąć z półgodzinki hi,hi... niż szybciej przebierać nogami. Z *balastem* biegło mi się przyznaję ciężko;) Za to po prawie jedenastu kilometrach zrobiło mi się na tyle dobrze, że kawa z drożdżówką weszła na luzie:)
Stała przydomowa trasa i trochę krzaczorów w parku Lisiniec. Ostatnio pełno w powietrzu jakiegoś robactwa. Pcha się to dziadostwo do oczu, nosa i ust brrr...
Jutro odpoczynek i regeneracja. Ale co by nie zardzewieć planuję dwie godziny lekcyjne gimnastyki. W środę chciałbym wejść "na orbitę" wokół "Adriatyku" i "Bałtyku" by na koniec popływać. Ale co z tego wyjdzie czas pokaże.
„Zbieg okoliczności to boski sposób na pozostanie anonimowym.”
- Albert Einstein
Przysłowie:
„Październik spoczynku nie chce dać, każe orać, każe siać”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz