z wyjściem, bo na termometrze zewnętrznym plus siedem i co chwila kapał deszcz. Według prognozy IMGW max na dziś to dwanaście kresek powyżej zera.
Zarobiłem chleb i pomyślałem zanim wyrośnie zdążę pobiegać. W mieszkaniu zimno, bo jeszcze nie grzeją dlatego polatałem, a chlebek jęczmienny na maślance i miodzie ledwo drgnął:( Przygotowywanie obiadu trochę go ruszyło;) ale dopiero w piekarniku widać było, że "rośnie jak na drożdżach" he,he...
Pierwsze bieganie w drugim dniu tygodnia;) i spokojne jedenaście kilometrów na liczniku.
Wybiegłem z domu i zaczęło padać. Dół na krótko, a góra długi rękaw, więc postanowiłem za daleko się nie wypuszczać. Powiedziałem MLP jak przemoknę to wrócę szybciej;)
Zrobiłem trzy duże pętle na "Bałtyku" i małą. Mokro, chmurzyło się cały czas, lecz obyło się bez opadów. Wróciłem zatem przez parkingi jasnogórskie, ale zrezygnowałem dziś z zwyczajowego slalomu między drzewami, bo trawa mokra. A ja w nowych butach hi,hi...
Fajnie pobiegałem sobie. Chleb eksperymentalny wyszedł super. Dobry początek nowego tygodnia. Jutro gimnastyka, czyli wygibasy;)
Cytat dnia:
"Smak chleba, którym dzielimy się z innymi, nie ma sobie równych."
- Antoine de Saint-Exupéry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz