jeden stopni powyżej zera o piątej rano! Duchota. Pochmurno. Miało padać i owszem zaczęło dopiero później jak już byłem w domu:( Piaty dzień biegowy w tym tygodniu. Najpierw dobieg na "Bałtyk". Potem cztery okrążenia dookoła "Bałtyku" i "Adriatyku". Na plaży trzydzieści razy czterdzieści metrów na bosaka. Dreptanie wzdłuż linii brzegowej z fajnym chlapaniem he,he... Później oczywiście pływanie;) W sumie dwanaście kilometrów, a w całym minionym tygodniu pięćdziesiąt siedem.
Niestety już coraz później robi się widno. Wschód słońca dopiero 5:04. Przy pochmurnym niebie dzisiaj kiedy wstawałem wpół do piątej ciemno. Nie lubię ciemności, więc niedługo zacznę wstawać chyba dopiero o piątej, albo jeszcze później hi,hi... W końcu wrócę do biegania po śniadaniu, chociaż na czczo biega mi się zaskakująco rewelacyjne:)
Jutro dzień święty święcę! Odpoczynek, regeneracja, bo niektórzy już pytają, czy nie za bardzo się eksploatuje he,he...
Przysłowie:
„W Przemienienie Pańskie są burze szatańskie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz