duchotę i skwar. W ciągu dnia na termometrze w słońcu ponad plus trzydzieści stopni Celsjusza! Zresztą i tak za bardzo nie było wcześniej czasu, więc dopiero wieczorem wyleciałem kiedy na termometrze i tak było +22. "Żarówa" jednak zaszła i przy delikatnym wietrze było wprost rewelacyjnie:)
Wczoraj planowałem *pętelkowanie* ścieżką rekreacyjną na "Bałtyku". Dziś tam sobie odpuściłem, bo hałas z la play_i docierał poza nawet sąsiednie ulice:( Ciekawe, że tutaj ekoteroryści nie protestują? Imprezują straszą zwierzęta, ptaki, śmiecą, a przecież są tam sarny, dziki i wiele gatunków latających śpiewaków.
Przebiegając w kierunku parku Lisiniec widząc walące grupy młodszej i starszej młodzieży he,he... poleciałem dalej na zasadzie gdzie *oczy poniosą* Wyszła dyszka z małym hakiem. Co w rezultacie dało czterdzieści cztery kilometry tygodniowego kilometrażu w czterech wyjściach.
Dawno już nie biegałem po zmroku. Bo w zasadzie jestem raczej skowronek niż sowa i wolę zdecydowanie poranne ładowanie akumulatorów;) Ale muszę przyznać było kapitalnie! Wreszcie pomalutku z prędkością *ekonomiczną* bo przecież nie lubię się spieszyć gdy robię to co lubię:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz