po raz pierwszy chyba od zeszłego roku. Kiedy biegałem w czasie wakacji po plaży w Darłówku. Uwielbiam bieganie boso po piasku nad morzem:) W tym roku miało być tuptanie nad morzem w Ustroniu Morskim, lecz niestety z wyjazdu nici:(
Dziś wstałem o piątej i dwadzieścia minut później dreptałem już w kierunku "Bałtyku". Planowałem pięć pętli ścieżką rekreacyjną i powrót. Ale w szumnie zwanym parku Lisiniec bajzel na kółkach po wczorajszej miejskiej imprezie:( Ogromne ilości śmieci w okolicach plaży i kąpieliska nad "Adriatykiem". Mimo wczesnej pory grupki podpitych małolatów. Jednym słowem syf! Świetne miejsce. Oaza zieleni, mnóstwo ptaków i zwierząt. Ostatnio spotkałem sarny i dziki. Cóż po miejskich "frytkach" i innych tego typu wydarzeniach nikt normlny nie będzie chciał tam przebywać. Szkoda lubiłem o poranku tam pobiegać, bo w czasie letnich upałów chłodek od wody był ulgą od skwaru.
Zrobiłem rundę dookoła "Bałtyku" i "Adriatyku" i postanowiłem zamiast na śmietnisku oblecieć moją stałą trasę. Pusto, spokojnie, cicho, bez wrzasków w przeciwieństwie do lisinieckiego parku.
Przed śniadaniem zrobiłem fajną dwunastkę:) Co dało w sumie 50 kilometrów tygodniowego kilometrażu w czterech wyjściach. Na szklance wody przegotowanej;) biegło mi się rewelacyjnie. Dziwiło mnie swego rodzaju uczucie siły w nogach? Normalnie jakby na dopingu he,he...
Cytat dnia:
„Podczas, gdy Ty bierzesz właśnie kolejny oddech ktoś wydaje swój ostatni -- więc przestań narzekać i doceń życie.” - (anonim)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz