wiatr dzisiaj miałem;) Rano zakupy, później porządki, obiad i pieczenie domowego chleba. Dziś testowanie przepisu z gazety. Oczywiście z autorską improwizacją he,he...
Na stałej, przydomowej trasie modyfikowanej na bieżąco po drodze;) Nadal wiało! Szukałem zacisznej enklawy, ale niestety przewiało mnie na wylot, bo non stop pod wiatr. Niby dziesięć kresek powyżej zera na termometrze, a wiatrzysko lodowate.
Nabiegałem dychę. W tym na zakończenie dziesięć przebieżek:) Chyba uzależniłem się też od szybko wolno, szybko wolno, szybko wolno hi,hi...
Jutro najstarszy syn zabiera mnie na mecz Rakowa z Termaliką. Ciekawy jestem jak na żywo wygląda przebudowany stadion. Ostatni raz na Limance byłem chyba z pięćdziesiąt lat temu. Dlatego ewentualne bieganie wchodzi w rachubę dopiero po południu.
„Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości.” - Fiodor Dostojewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz