wolnego od biegania. Nie planowane, ale tak jakoś wyszło. Widocznie tak miało być.
Z samego rana dziś Adam przysłał info, że nasz wspólny kolegaGerard wczoraj zrobił Rotterdam Maraton.
Chyba dlatego głodny biegania wylatałem na stałej przydomowej trasie piętnaście kilometrów he,he...
Przyznaję zazdraszczam Mu, bo też chodzi za mną królewski dystans;) Niestety nie zanosi się na start:(
Nie wiem, czy znowu nie będę musiał zorganizować sobie maratonu sam.
Piętnastkę biegło mi się kapitalnie. Chociaż przyznaję na początku było - "powoli jak żółw ociężale" hi,hi...
O poranku temperatura poniżej zera! Potem ciut cieplej i dużo słońca. Gdyby nie te dwa dni bez biegania zrobiłbym z rana krótkie bieganko z jesiennym morsowaniem;) Ale już bardzo chciało mi się dłuższego szybszego przebierania nogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz