dzisiaj jak dwie kłody:( Dlaczego? Przecież wczoraj była regeneracja w zimnej wodzie. Powinny być lekkie, sprężyste, a mięśnie rozluźnione. Paczemu pierwsze kilometry na glinianych słupach? Na szczęście po ósemce nastąpił przełom. Zrobiłem więc dziesięć przebieżek i ostatnie trzy kilometry były już lajtowe;)
W sumie jesiennie jedenaście kilometrów przy piątku zaliczone:)
Przed przebieżkami spotkałem dojrzałą parę biegaczkę i biegacza. Szczególnie biegaczka była zdziwiona moim pozdrowieniem biegowym he,he... Może dopiero zaczynała przygodę z bieganiem? Nie ważne! Zawsze gęba mi się śmieje i pozdrawiam ludzi z "branży" hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz