wymuszone wczoraj;) więc dziś na delikatnym "głodzie" prawie skalkowany trening z poniedziałku.
Pętelki po ścieżce rekreacyjnej na "Bałtyku" i seria dziesięciu przebieżek w krzakach he,he...
Dycha, czyli minimum niezbędne do prawidłowego funkcjonowania;) Pod Jasną Górą już coraz ciaśniej, bo za dwa dni pierwszy szczyt pielgrzymkowy.
Staram się "nie wchodzić w drogę" umęczonym upałem pątnikom. Ale żeby pobiegać muszę wydostać się z epicentrum i wrócić;)
Fajnie mi się biegało, chociaż muszę przyznać na przebieżkach jakoś nie fruwałem hi,hi... Inna sprawa, że w lasku pod gęstym listowiem zegarek tracił sygnał gps i chyba dlatego czasy poszczególnych nie były wiarygodne:( Co mnie lekko deprymowało.
Dzisiaj aura niezbyt na bieganie. Temperatura +28, duchota i upał, a zapowiadają na sobotę i niedziele temperatury ponad trzydziestostopniowe.
Szkoda, bo w "łikend" miałem zrobić nieco dłuższe wybieganie. Zobaczymy jak przede wszystkim czas pozwoli...
Cytat dnia:
"Nawet w piątek trzynastego może zdarzyć się coś dobrego"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz