lanego poniedziałku co by w narodzie nie zginęła i stało się jej za dość poleciałem po kościele polać wnusię z okazji śmigusa dyngusa he,he...
Iskierki w oczach Wiktorki, zaskoczenie i ten specyficzny uśmiech to rewelacyjna nagroda za trzykilometrowy bieg z dyngusówką;) W podzięce żółwik, beczka i piąteczka! Nasze specjalne witanie i pożegnanie:))
Potem szlifowanie chodników, udeptywanie ścieżek nad Stradomką i na koniec "Bałtyk".
Po wczorajszym dniu wolnym od biegania i goszczeniu się przy suto zastawionym stole dzisiaj spalanie nadmiaru kalorii;)
Wychodząc powiedziałem żonie za godzinkę będę z powrotem. Później jednak skapowałem, że dziś nie niedziela, ale poniedziałek i powinno być trochę dłużej przed jutrzejszą cotygodniową gimnastyką.
Potuptałem sobie fajnie i zegarek na koniec pokazał prawie czternaście kilometrów:)
Było kapitalnie! I zdziwko mnie wzięło w parku Lisiniec nad plażą kiedy usłyszałem od przejeżdżającego rowerzysty: "dzień dobry tete!" Miło, że jeszcze Ktoś biegającego dziadka rozpoznaje he,he...
Cytat dnia:
„Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich.” - Andrzej Sapkowski
Przysłowia:
- „Chociaż św. Wincenty(05.04), jednak szczypie mróz w pięty”
- „Jak się Wincenty rozdeszczy, źle chłopu wilga wieszczy”
- „Na św. Wincenty nie chodź bosymi pięty, bo nieraz mrozek cięty”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz