po wczorajszym wyścigu z samym sobą he,he...
Nigdy bicie rekordów nie było dla mnie priorytetem. Nic na siłę! Samo szybsze przebieranie nogami jest dla wystarczającym powodem do satysfakcji:) Co nie znaczy, że utrzymywanie się w dobrej formie nie ma znaczenia;) Podobnie z moimi małymi "everestami" hi,hi... Trzeba się cieszyć z każdego własnego choćby najmniejszego sukcesu:))
Znałem wielu biegaczy, Którzy narzekali: "eee to bieganie nie daje mi już żadnej satysfakcji. Nie idzie poprawić żadnej życiówki. Po co startować w zawodach jak nie ma szans na pudło choćby w kategorii wiekowej. Takie bieganie dla biegania nie motywuje do treningów. Jestem zniechęcony i nie chce mi się wychodzić na trening".
Żaden już nie biega:(
Całe szczęście, że dla mnie bieganie stało się pasją, sposobem na życie. Nie ważne, czy można startować w zawodach (choć chciałoby się;) Poczuć atmosferę biegowego święta! Spotkać znajomych, doznać dreszczyku emocji i tę adrenalinkę przedstartową he,he...
Szczęśliwy jestem, że dzięki Bogu mogę nie ważne jak szybko przebierać szybciej nogami;) Cieszyć się z każdego treningu oraz dobrej kondycji i prawidłowej wagi ciała. Bo jak to się mówi: *biegam, żeby zreć więcej ciostek* hi,hi...
Dzisiaj znów w deszczu dziewięć kilometrów. Spokojnie i na luzie. Chwilami nogi chciały szybciej, ale nie pozwalałem im się wygłupiać;)
Zawsze po zawodach nawet po maratonie, czy setce na drugi dzień wychodziłem na roztruchtanie postartowe. Czym dłuższy dystans zawodów tym nazajutrz krótsze tuptanie;) Ale musiało być w myśl zasady: *czym się strułeś tym się lecz*
Wczoraj w pewnym sensie były zawody, bo przyznaję poganiałem. Zwłaszcza wtedy kiedy słyszałem głos: *po co? nic nie musisz. Odpuść, zwolnij i tak się nie uda. Możesz jak co dzień zrobić dychę na luzie. Jednak wszystko w granicach rozsądku, bo nie chciałem ryzykować pauzy w bieganiu np. z powodu kontuzji. Zatem nie było na maxa i w "trupa" bo nie ma to nic wspólnego z trenowaniem dla zdrowia.
Tydzień kapitalny! Pięćdziesiąt cztery kilometry w pięciu wyjściach. W tym jeden trening z dziesięcioma przebieżkami w środę i w sobotę test na dyszkę. Do tego cotygodniowa półtoragodzinna gimnastyka we wtorek i wychodzone w ciągu pięciu dni trzydzieści kilometrów.
Jutro wolne po czterech dniach biegowych.
Miało być bieganie co drugi dzień, lecz nie mogę sobie jakoś odmówić codziennego dreptania. Tak, wiem uzależnienie;)
"Im dłużej na coś czekasz, tym bardziej to docenisz, gdy już to osiągniesz - jeżeli coś jest warte posiadania, to z pewnością jest warte czekania.” - Anonim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz