południe. Stała przydomowa trasa i piękna Złota Polska Jesień:)
Dzisiejsza, a właściwie jutrzejsza zmiana czasu, bo przesuwamy zegarki z trzeciej na drugą i przez to śpimy godzinę dłużej:) Przywołała mi wspomnienia z Nocnej Ściemy w 2018 roku. Niestety nie udało mi wtedy się złamać trójki;( Na metę przybiegłem po czterech godzinach i dwóch minutach, więc "po ściemie" wyszło 3:02 he,he... Niewiele brakło. Nocny, kameralny maraton. Praktycznie bez kibiców, więc zabrakło trochę tej atmosfery i rywalizacji. Praktycznie cały dystans przebiegłem sam, nie licząc Tych Których w końcówce mijałem. Co i tak ku memu wielkiemu zaskoczeniu dało mi drugie miejsce w kategorii wiekowej na pożegnanie M50;)
Szczerze mówiąc mogliby już zrezygnować z tego przestawiania zegarków. Szkoda tylko Nocnej Ściemy;)
Jedenastka i w całym minionym tygodniu pięćdziesiąt dwa kilometry wybiegane plus dwadzieścia trzy wychodzone:)
Fantastyczna aura! I gdyby w parku Lisiniec nie zamaskowani "złoczyńcy" he,he... to pandemii ani widu, ani słychu:)) Stare indiańskie porzekadło mówi: "nadgorliwość gorsza od faszyzmu".

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz