odwrotna niż wczoraj i zamiast podbiegów seria dziesięciu przebieżek:) Nietypowo zaraz po obiedzie he,he... Temperatura w słońcu niby minus jeden, lecz w cieniu odczuwalna "na bank" kilka stopni mniej. Lodowaty wiatr przewiał mnie na wylot hi,hi... Przebieżki na namokniętym trawniku były świetne! Czułem się jakbym biegał na materacu he,he... Fakt było mi potrzeba trochę szybszego przewentylowania płuc;)
Nie wiem tylko dlaczego jakaś młoda dziewoja widząc jak latam szybko w jedna stronę i wracam wolno w drugą pukała się w czoło hi,hi... Czyżby też coś trenowała?
Na koniec przeprowadziłem rekonesans naszego morsowiska "pod brzózkami". Jutro jak wszystko pójdzie zgodnie z planem Krysia z Adamem dołączą do rodziny Zmorsowanych:)) Dla mnie to bardzo ważne, bo może uda mi się "zarazić" kolejne osoby tą cudowną *przypadłością* Do tego bardzo bliskich. Najstarszy syn ostatnio odpuścił, siostra też:( więc czas na kolejnych członków Rodziny:)
Przysłowie na dziś:
„Gdy mróz w lutym dwudziestym drugim, dzień straszy nas mrozem długim”
Cytat dnia:
„Jeśli się naprawdę czegoś pragnie, jeśli się do tego dąży, laur zwycięstwa musi do nas należeć.” - Leonid Teliga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz