z rana za wtorek;) a wieczorem za rano szlifowanie chodników z Kubą:) Ciemności:( choć dzień jeszcze dłuższy od najkrótszego o godzinę.
Popatrzyłem na mecz chociaż obiecywałem sobie, że już nie będę oglądał transmisji telewizyjnych. Żałuję i wstyd mi za naszych kopaczy:( Najlepiej wychodzą w reklamach i sesjach zdjęciowych w swoich wymyślnych fryzurkach.
Miałem nadzieję! Ale znów wyszło, że "nadzieja jest matką głupich" he,he... Całe szczęście, bo podobno Pepiki nie byli w najmocniejszym składzie. Lecz i tak gdy podawali sobie szybko piłkę od nogi do nogi myślałem czemu nasi są tacy wolni i ruszają się "jak muchy w smole"? Gwoli sprawiedliwości mieli momenty przebudzenia aczkolwiek tylko chwilowe:(
Wdzięczny jestem Kubie za wspólne bieganie dla poprawy humoru:) Jednak po takim blamażu to, żeby endorfiny zniwelowały ogrom wkurwu trzeba by przebiec nawet nie maraton, ale coś ultra hi,hi... Niestety wyszła tylko ósemka;) Jak to mówią "lepszy rydz nic nic" Trochę odparowałem i może nie będę mi się śniły boiskowe horrory.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz