kiedy budzę się rano... Myślę trzeba by wstać i się kulnąć hi,hi... Piąta trzydzieści ciemno:( Walczę z samym sobą, bo nie chce mi się podnieść;) Piętnaście minut później pierwszy sukces tego dnia:) wychodzę z pieleszy;) Po kolejnym kwadransie wybiegam z domu:)
Trochę przemeblowałem swój plan i na dziś wyszło pętelkowanie he,he... Prawie trójka dobiegu na bieżnie przy Trzynastce jako rozgrzewka. Potem kołeczka - szybko pięć razy po dwa okrążenia w prawo, a pomiędzy nimi jedno wolno.
Później jeszcze pięć na odwrót, czyli w lewo;)
Powrót przez "Bałtyk" i w sumie dwanaście kilometrów na liczniku:) Świetnie mi się dziś kręciło kółeczka na tartanie:) Lekko, bez jakichkolwiek sygnałów bólowych ze strony achillesa, stawu skokowego, czy innego ustrojstwa hi,hi... Tak fajnie, że ostatnie dziesiąte powtórzenie było trzy kółkowe;) Znów mnie poniosło he,he...😉
Moim zdaniem ten blog jest bardzo ciekawy. Szkoda tylko że dopiero dziś na jego wszedłem.
OdpowiedzUsuń