przed upałem, by bieganie było naprawdę przyjemne;) To hasło naczelne tego lata he,he...
Jako zimnolubny Mors śródlądowy zdecydowanie wolę wstać skoro świt.

W sumie fajne poranne jedenaście kilometrów:)
Tydzień w zasadzie regeneracyjny hi,hi... Dlatego bieganie co drugi dzień. Zrobiłem jedynie czterdzieści siedem kilometrów w czterech wyjściach:) Ale jednocześnie przemaszerowałem trzydzieści jeden. Razem "z buta" siedemdziesiąt osiem kilometrów i cotygodniowa półtoragodzinna gimnastyka. Bo jak to ostatnio przeczytałem: *Zdrowie tak jak chleb zdobywa się w pocie czoła*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz