tylko dzisiaj, ale na okrężne drogi i wyszła piątka "z buta" he,he...
W pół do szóstej szesnaście stopni na plusie i zachmurzenie, czyli jak zawsze idealna aura na bieganie hi,hi... Dziś jednak tylko dobieg nad "Adriatyk" i trenowanie pływania;)
Było rewelacyjnie! Ani "żywej duszy" he,he... spokój i ta cudowna cisza:) W ciągu dnia, czy wieczorem to nie to samo miejsce.
Woda jeszcze cieplutka, ale już wkrótce po coraz chłodniejszych nocach zacznie stygnąć:) Z tego co słyszałem niektórzy już nie mogą się doczekać kolejnego sezonu morsowań 2018/2019;) Na razie ciepłolubni rządzą hi,hi... A ja wciąż się zastanawiam... W zasadzie na "Bałtyk" przychodzą wciąż te same osoby. Plażują, kąpią się, wędkują, czasem przynoszą ze sobą coś do jedzenie, do picia, lecz po, po sobie nie sprzątają:( Wala się wszędzie pełno butelek, papierów, foliówek także w wodzie:(
Obserwuję od jakiegoś czasu, gdy kąpię się wczesnym porankiem, że przyjeżdża facet moplikiem i zbiera puszki po napojach. Butelek nie bierze, bo większość to bezzwrotne z pobliskiej "biedry" i te walają się na kamiennych umocnieniach, na plaży, w krzakach itd.
Gospodarz tego obiektu stara się jak może, ale nie jest wstanie wszystkiego uprzątnąć po flejtuchach:( Nie rozumiem ludzi i czasami myślę, czy ja jestem walnięty, czy te brudasy? Przecież kosz przy koszu!
Półgodziny pływania, trzydzieści minut biegania niby tyle samo he,he... ale to nie to samo;) Zdecydowanie lepiej czuję się na twardym gruncie hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz