do "ustawień fabrycznych" he,he... po wczorajszym dreptaniu i pieszym zwiedzaniu Białegostoku he,he...
Emocje stygną. Wrażenia ze święta biegowego przechodzą do historii;) Tylko ból kolanek Debiutantki przypomina Jej "co ja wczoraj zrobiłam" he,he... Ale jak to Adam mawia: *ból przeminie, a chwała zostanie* hi,hi...
Tak jak buźka na mojej dłoni, którą pozdrawiałem na trasie wspaniałych Wolontariuszy i fantastycznych Kibiców. Szczególnie tych najmłodszych niestrudzenie przybijających "piątki" Wielkie dzięki dla Was! W sumie to buźki były dwie, bo biegliśmy we dwoje. Na prawej Edytka, a na lewej ja he,he...
Dziś powrót na stałą codzienną trasę i jedenaście kilometrów sam na sam z własnymi myślami. Przyznaję wciąż zastanawiałem się jak Edyta znosi *dzień po*?
Z czasem zdobywając kolejne doświadczenia, pokonując kolejne setki kilometrów biegacz staje się coraz bardziej odporny na wyjście ze strefy komfortu he,he... ból i dolegliwości postartowe;) Stąd się biorą powiedzenia: jak nic Cię nie boli trzeba zacząć się martwić;) czy z bólem trzeba się zaprzyjaźnić, albo powszechne nie tylko u biegaczy co nas nie zabije to nas wzmocni hi,hi...
Im więcej treningów i startów w rożnych warunkach tym bardziej biegający się przyzwyczajają do coraz większego kilometrażu, a co za tym idzie zmęczenia, a nawet stanu wyczerpania. Organizm i duch się hartuje co pozwala na pokonywanie kolejnych barier. Bardzo często ludzie zaczynający biegać nie zdają sobie sprawy jakie drzemią w Nich ukryte pokłady energii i sił. Na początku organizm buntuje się przeciwko wzrostowi aktywności i dlatego ważne, aby wsłuchiwać się we własne ciało. Aparat ruchowy musi się przyzwyczaić, a delikatni Adepci muszą okrzepnąć "w boju" Starzy wyjadacze wiedzą kiedy można ból "zabiegać" a kiedy trzeba odpuścić.
Wracając do wczorajszej połówki. Fajnie, że Gospodarze imprezy jako posiłek zaserwowali nam dania regionalne: babkę ziemniaczaną i kiszkę ziemniaczaną:) Z kiszonym ogórkiem i piwem Lech free na popitkę super sprawa. A był jeszcze banan, powerade i ciepła zupka:) Full mega wypas!
Treningowa połówka mimo upału mi nie dokuczyła. Bardziej podróż koleją:( Tabor coraz nowocześniejszy, lecz pasażer nadal zło konieczne. Na dworcu ogłoszenie: "w pociągu obowiązuje całkowita rezerwacja miejsc" W praktyce
przewoźnik sprzedaje biletów tyle ilu jest chętnych:( Tylko w jedynce na miejsca siedzące, ale już w dwójce poza miejscówkami także stojące. W sumie ścisk, kolejki do wc, i wykłócanie się o miejsce, które zajmują ludzie bez miejscówek. Do tego opóźnienie, bo przy takiej liczbie chętnych na dworcach wsiadanie i wysiadanie się przedłuża:( Śmialiśmy się z Kubą, że po półmaratonie nogi nas tak nie bolą jak d...y od siedzenia hi,hi...
Emocje stygną. Wrażenia ze święta biegowego przechodzą do historii;) Tylko ból kolanek Debiutantki przypomina Jej "co ja wczoraj zrobiłam" he,he... Ale jak to Adam mawia: *ból przeminie, a chwała zostanie* hi,hi...
Tak jak buźka na mojej dłoni, którą pozdrawiałem na trasie wspaniałych Wolontariuszy i fantastycznych Kibiców. Szczególnie tych najmłodszych niestrudzenie przybijających "piątki" Wielkie dzięki dla Was! W sumie to buźki były dwie, bo biegliśmy we dwoje. Na prawej Edytka, a na lewej ja he,he...
Dziś powrót na stałą codzienną trasę i jedenaście kilometrów sam na sam z własnymi myślami. Przyznaję wciąż zastanawiałem się jak Edyta znosi *dzień po*?
Z czasem zdobywając kolejne doświadczenia, pokonując kolejne setki kilometrów biegacz staje się coraz bardziej odporny na wyjście ze strefy komfortu he,he... ból i dolegliwości postartowe;) Stąd się biorą powiedzenia: jak nic Cię nie boli trzeba zacząć się martwić;) czy z bólem trzeba się zaprzyjaźnić, albo powszechne nie tylko u biegaczy co nas nie zabije to nas wzmocni hi,hi...
Im więcej treningów i startów w rożnych warunkach tym bardziej biegający się przyzwyczajają do coraz większego kilometrażu, a co za tym idzie zmęczenia, a nawet stanu wyczerpania. Organizm i duch się hartuje co pozwala na pokonywanie kolejnych barier. Bardzo często ludzie zaczynający biegać nie zdają sobie sprawy jakie drzemią w Nich ukryte pokłady energii i sił. Na początku organizm buntuje się przeciwko wzrostowi aktywności i dlatego ważne, aby wsłuchiwać się we własne ciało. Aparat ruchowy musi się przyzwyczaić, a delikatni Adepci muszą okrzepnąć "w boju" Starzy wyjadacze wiedzą kiedy można ból "zabiegać" a kiedy trzeba odpuścić.
Wracając do wczorajszej połówki. Fajnie, że Gospodarze imprezy jako posiłek zaserwowali nam dania regionalne: babkę ziemniaczaną i kiszkę ziemniaczaną:) Z kiszonym ogórkiem i piwem Lech free na popitkę super sprawa. A był jeszcze banan, powerade i ciepła zupka:) Full mega wypas!
Treningowa połówka mimo upału mi nie dokuczyła. Bardziej podróż koleją:( Tabor coraz nowocześniejszy, lecz pasażer nadal zło konieczne. Na dworcu ogłoszenie: "w pociągu obowiązuje całkowita rezerwacja miejsc" W praktyce
przewoźnik sprzedaje biletów tyle ilu jest chętnych:( Tylko w jedynce na miejsca siedzące, ale już w dwójce poza miejscówkami także stojące. W sumie ścisk, kolejki do wc, i wykłócanie się o miejsce, które zajmują ludzie bez miejscówek. Do tego opóźnienie, bo przy takiej liczbie chętnych na dworcach wsiadanie i wysiadanie się przedłuża:( Śmialiśmy się z Kubą, że po półmaratonie nogi nas tak nie bolą jak d...y od siedzenia hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz