
Dzisiaj przed sobotnim startem zrezygnowałem z podbiegów na rzecz przebieżek;) Czyli z środy zrobiłem piątek he,he...
Najpierw dziewiątka na stałej przydomowej trasie, potem przebieżki, na koniec powrót i schłodzenie:) W sumie wyszła fajna trzynastka, chociaż planowałem dychę;)
Z początku kolanko coś szwankowało, ale w trakcie mu przeszło, więc "motywacji" do szybszego powrotu nie było hi,hi... Starty na horyzoncie. Najbliższy w Brzegu w sobotę. Później za tydzień Cracovia no to się buntuje he,he... Organizm to cwana "bestia" czuje i mu się niechce, ale tłumaczę: startowe po opłacane, a tzn. nie ma wyjścia - lecimy!
😜👍
😜👍
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz