maraton był dziś, albo wczoraj dzisiejsza pogoda he,he...
Dzisiaj zachmurzenie chwilami duże, przelotne opady deszczyku i w ciągu dnia temperatura nie wyższa niż 20 stopni. A po tym upale odczuwalna jakby dużo niższa.
Jak zwykle coś się synoptykom poprzestawiało, bo zapowiadali taką aurę na niedzielę:( Niestety nie wyszło Im i skwierczeliśmy na krakowskich ulicach hi,hi... Po opalaniu "na polu" wyszła "koszulkowa opalenizna" he,he...
Rano jak zawsze po zawodach postartowe roztruchtanie;) Piątka z Jakubem wolniutka:) Potuptalśmy na "Bałtyk" szukając po maratońskim szlifowaniu asfaltu i bruku przyjaźniejszego podłoża;) Dreptaliśmy i wymienialiśmy własne osobiste odczucia w temacie wczorajszej imprezy. Niestety organizatorzy "dali ciała":( Start jeden wielki bajzel:( Puste stoły z wodą do picia i brak punktów odświeżania z gąbkami w tym skwarze - krecha. Ale gdy usłyszałem na trasie od biegaczki tekst: "podeszłam do punktu medycznego po opatrunek, a Oni mówią, że nic nie mają" to pomyślałem koszmar!
Szkoda, że Krakusy zlekceważyli wiosenne upały:( A dostali wcześniej sygnały z "Góry" co się święci he,he...
Przykre, bo bardzo lubię Kraków, ten maraton i mam do niego szczególny sentyment.
Wielki szacun, brawa i podziękowania dla wspaniałych Wolontariuszy! Wiem jaki ogrom wysiłku wkładają, aby nas obsłużyć dlatego mam tak dla Nich jak i dla wszystkich fajnych Kibiców moją uśmiechnięta "buźkę" :) którą rozdaję "na prawo i lewo" hi,hi...

Znalazłoby się jeszcze kilka uwag np. koszulka o zaniżonym rozmiarze?!
Ale podobno "leżącego się nie kopie" a widząc po wpisach biegaczy na fanpejdżu CM zostali "chłopcem do bicia" he,he...
Najważniejsze, że nikt z naszego rodzinnego Team_u nie ucierpiał specjalnie:) Nie ma potrzeby "lizania ran";) A nasz świeżo upieczony Maratończyk Adam nawet zgrabnie zbiega po schodach hi,hi...
Czuję trochę prawą łydkę i dwa paznokcie u prawej stopy, ale to normalne;) Przecież przebiegłem królewski dystans! Spokojnie, ale jednak 42195m.
Po burzy oraz w trakcie lekkiej mżawki 5 km uczucie chłodu wspaniale a to że dzień po truchtam bezcenne ;)
OdpowiedzUsuńAdam to dowód, że układ mięśniowo szkieletowy dał spoko radę :) wydolność też OK :) problem z układem pokarmowym ma wielu biegaczy, ale po jakimś czasie żołądek się przystosowuje :) Jak to kiedyś powiedział Mirza: "długasy muszą mieć kozi żołądek" ;)
OdpowiedzUsuńNad żołądkiem popracujemy i bedzie na następnym maratonie gitara ;)
OdpowiedzUsuń