wreszcie klątwa "św. Kingi" he,he... Jak zawsze okazało się, że bieganie to najlepsze antidotum na wszystko hi,hi... Przełamanie przyszło po przedwczorajszych podbiegach;) Wczoraj czułem jak puszcza zatkany nos i trudności z oddychaniem:) Dzisiaj już super! Dycha na trasie jak w środę tylko w odwrotnym kierunku i na trawniku wzdłuż "Bałtyku" dziesięć przebieżek. Na ścieżkach jeszcze sporo zlodowaciałego śniegu i ślisko. Na trawie też nieco "białego", lecz przyczepność lepsza, więc mniejsze ryzyko "wyrżnięcia orła"
W sumie nabiegałem czternaście kilometrów:) Teraz czas powalczyć o chociaż taką formę jaka była przed Bochnią he,he... Domowe obowiązki, okres przed świąteczny i świąteczny temu nie sprzyja hi,hi... Ale powalczyć trzeba.
Cracovia ujawniła trasę i jej profil:) Na co niektórzy nawet zareagowali nerwowo;) Ale przecież jak jest pod górkę to potem musi być z górki he,he...
Nie jestem góralem, ale chyba dlatego, że mieszkam na górce lubię podbiegi:)
Nawet bardziej niż zbiegi;) Wiadomo przecież zawsze muszę jakoś do domu wrócić hi,hi...
Do startu niecały miesiąc, a dokładnie 29 dni. Ani się obejrzymy i na krakowskim rynku Lunique Team z Pierwszakiem w składzie ruszy na podbój królewskiego dystansu:)
Miałem już okazję kilku Debiutantom towarzyszyć na Ich pierwszym maratonie. Za każdym razem przeżywałem z nimi radochę z pokonania tego co wydawało się Im do niedawna jeszcze nieosiągalne.
Zawsze cieszy mnie kiedy widzę jak "Nowy" maratończyk pełen szczęścia i euforii przekracza linie mety. Czasem znajomi, a niekiedy i najbliżsi docinają adeptom: "po co Ci to! warto się tak męczyć? w imię czego? czy to jest zdrowe? i jeszcze tyle kasy trzeba wpłacić" itd. itd. Dlatego niektórym potrafi się nawet zakręcić w oku łezka ze wzruszenia, bo: *dali radę!*
Było ciężko, mało komfortowo, a nawet bolało. Do tego zazwyczaj kilka godzin walki. Mimo to pokonali wewnętrzną słabość, samego siebie, wytrwali i dali radę!
Dla wątpiących:
Niepełnosprawny Maratończyk Zbigniew Stefaniak: "Zasuwam po 20 km. Mama pomaga mi się ubrać, zakłada buty, a dalej tylko ja i moja trasa"
Swoją drogą odnośnie zdrowia to Verdi mawiał:
Miałem już okazję kilku Debiutantom towarzyszyć na Ich pierwszym maratonie. Za każdym razem przeżywałem z nimi radochę z pokonania tego co wydawało się Im do niedawna jeszcze nieosiągalne.
Zawsze cieszy mnie kiedy widzę jak "Nowy" maratończyk pełen szczęścia i euforii przekracza linie mety. Czasem znajomi, a niekiedy i najbliżsi docinają adeptom: "po co Ci to! warto się tak męczyć? w imię czego? czy to jest zdrowe? i jeszcze tyle kasy trzeba wpłacić" itd. itd. Dlatego niektórym potrafi się nawet zakręcić w oku łezka ze wzruszenia, bo: *dali radę!*
Było ciężko, mało komfortowo, a nawet bolało. Do tego zazwyczaj kilka godzin walki. Mimo to pokonali wewnętrzną słabość, samego siebie, wytrwali i dali radę!
Dla wątpiących:
Niepełnosprawny Maratończyk Zbigniew Stefaniak: "Zasuwam po 20 km. Mama pomaga mi się ubrać, zakłada buty, a dalej tylko ja i moja trasa"
Swoją drogą odnośnie zdrowia to Verdi mawiał:
"bieg maratoński może nie jest najzdrowszy,
lecz przygotowania do maratonu już jak najbardziej" he,he...
Stresuj mnie stresuj ,bedzie napewno fajnie -nie znaczy lekko ;)
OdpowiedzUsuńNajwiększą wartość ma zawsze to co zdobywa się z trudem :)
OdpowiedzUsuń