niedzielnym labowaniu;) Wyjście z rana po bułki, a tam w sklepie kolejki jak za peerelu he,he... Wszędzie pełno pątników i cały czas wchodzą kolejne pielgrzymki. Podobają mi się te rozentuzjazmowane, rozśpiewane tłumy:) Podziwiam pielgrzymów za Ich trud. Niestety coraz częściej "goście" nie zachowują się jak Goście:( Kiedy pojechaliśmy nad morze długo szukaliśmy miejsca gdzie można zaparkować auto. U nas coraz więcej przyjezdnych czuje się jak "święte krowy" Nie ważne zakaz, trawnik, wjazd do bramy. Nie rozumiem jak można postawić samochód zajmując całą szerokość chodnika!? Trochę w tym winy naszych służb porządkowych! Wiem, większość przybywa z intencjami, pomodlić się i "załadować duchowy akumulator":) Jednak z roku na rok rośnie liczba pielgrzymów turystów, Którzy traktują pielgrzymkę jak obóz wędrowny. Przybywają odwiedzają sklep ze "szklanymi pamiątkami" hi,hi... zamiast Kaplicę:( "Nawadniają się" i tak zawzięcie czytają "te książki" nie mające nic wspólnego z Ewangelią, że spać nie można w nocy;) Nie czekają na jutrzejszą Uroczystość, lecz od razu wyjeżdżają:(

Dlatego w tych dniach "uciekam" jak najdalej od jasnogórskiego wzgórza:(
Dziś przemknąłem chyłkiem na Bałtyk he,he... Zrobiłem rekonesans;) Potem jeszcze obleciałem stała trasę poza parkiem i wróciłem na kąpiel w deszczu hi,hi... Popływałem, bo przecież w wodzie się nie zmoknie i wróciłem do "wrzącego tygla" z rzeszami ludzi, ogromem spalin i niecodziennym hałasem. Dobrze, że jedenaście kilometrów podniosło mi poziom endorfin do takiego stopnia kiedy nic nie jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi;) Byle do środy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz