
Jest dużo kijarzy, spacerowiczów i od groma psiarzy. Szybciej przebierających nogami jednak jakoś wymiotło:( To jak co roku znak, że nieuchronnie zbliża się jesień i zima. Na wiosnę znów ruszy pospolite ruszenie hi,hi... Zbliżające się wakacje, wyjazdy na urlop, plaża, morze mobilizują wtedy co niektórych, żeby nadmiar balastu po zimie zrzucić he,he...
Ja nie odpuszczam i tak jak kąpie się cały rok tak też tuptam niezależnie od pory roku i panującej aury:) No tak, ale jestem przecież uzależniony;)
Dzisiaj wczesnym rankiem dwanaście kilometrów dreptania i pływanie w "Pacyfiku". Wiem powtarzam się, lecz nic na to nie poradzę: było rewelacyjnie:)
Trochę przykro było patrzeć tylko na ten syf po wczorajszym festiwalu kolorów:( I nie mówię o pozostałości po farbkach. Wszędzie pełno papierów, puszek, butelek, a nawet "postawionych byle gdzie "klocków":(
Od pewnego czasu miasto ładuje tam wszystkie tego typu imprezy i następuję powolna degradacja tej fajnej enklawy zieleni w centrum miasta:( Nie tak dawno frytka off z hukiem fajerwerków i hałasem sięgającym daleko poza park wypłoszyła niektóre ptaki i drobną zwierzynę. Poranny ptasi koncert jest jakiś teraz ubogi i już nie widuję zajęcy, lisów...
PS
Z tym uzależnieniem to nie żarty;) Pod wieczór Pierworodny zaproponował bieganie i chociaż biegałem rano, a w tv transmisja siatkówki Polska - Estonia nie mogłem się powstrzymać i poniedziałkowy kilometraż wzrósł do 20 kilometrów hi,hi...
Lepiej, że chociaż na wiosnę biegają niż wcale. Ja sam w chłodniejszą pogodę preferuję jednak siłownię. :)
OdpowiedzUsuń