budzę się przed dźwiękiem budzika i mówię sobie: jeszcze za wcześnie, jeszcze trochę, a pięty "palą" i głód biegania nie daje zasnąć he,he...
Następnym razem polecę na Bialską zaraz po przebudzeniu. Bo po co się męczyć;) ale może nie o czwartej hi,hi...
Wczoraj przyszła mi do głowy myśl: skoro tydzień temu w Warszawie była jedynie piątka... To wypadałoby coś w ten "łikend" zrobić dłuższego:)
Dobieg Aleją Brzozową, trzy pętle za Sanktuarium Krwi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz