wybiegałem swoimi myślami do Wiktorii. Nie jak ostatnio pełen radości, lecz zasmucony i zatroskany:(
Wiktorcia od sobotniego wieczora w szpitalu im. Najświętszej Maryi Panny:( Dlatego moje dzisiejsze bieganie z podbiegami;) dedykuję naszej Wiktorce!
Ciężko się tupcze, gdy przyciężkawo na sercu, bo przecież w zdrowym ciele zdrowy duch i na odwrót he,he...
Jedenastka na stałej codziennej trasie. Dziesięć podbiegów po trawie, a właściwie sianie hi,hi...
Po niedawnym koszeniu pole namiotowe wciąż zalegają wysuszone źdźbła:(
W sumie na otwarcie nowego tygodnia zrobiłem czternaście kilometrów. Lecz dziś jakoś endorfiny miały obniżoną zawartość szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz