porannego słońca;) Aleja Brzozowa, Lasek Wilka i bialskie pola.
W dniu Świętej Rodziny za łaski i pomyślność dla naszej rodzinki piętnastka na bardzo wymagającej trasie. Szczególnie dla stóp he,he... Zmarznięta ziemia, grudy w rozjeżdżonych koleinach, lód na kałużach:( Dla stóp i stawów skokowych masakra. Ale przecież mówi się: "co nas nie zabije to nas wzmocni" hi,hi...
Dzięki Bogu obyło się bez skręcenia kostki:) a tego zawsze się najbardziej obawiam na takich wertepach.
Lekko nie było he,he... Lecz mówi się też, że nie to co przyszło lekko tylko trudno i z wysiłkiem daje satysfakcje;)
Fajnie było chociaż przyznaję delikatnie się "upodliłem" na twardych wykrotach hi,hi...
Jutro ostatni dzień roku. Czas podsumowania. A potem nowy kajecik do zapisywania codziennych treningów;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz