Od poprzedniego piątku w jedynie w poniedziałek przedreptałem na bieżni mechanicznej piątkę:( Byłem głodny biegania i pięty paliły mnie już nie miłosiernie hi,hi... Rzutem na taśmę wyrwałem dziś godzinkę, którą przeciągnąłem do siedemdziesięciu minut he,he... Było świetnie! Mimo, że w ciemnościach, a jestem typowym wzrokowcem i po zmierzchu mało co widzę:( No może niezupełnie, bo trzy biegaczki po ciemaku na trasie zauważyłem;)
Uwielbiam poranne bieganie:) ale "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma"Zrobiłem dwanaście kilometrów i wróciłem do świata żywych hi,hi...


też nie przepadam za bieganiem po ciemku, ale czasami inaczej się nie da.
OdpowiedzUsuńAniu musimy jakoś wytrzymać do czasu kiedy nastaną długie dni, a krótkie noce;) pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuń