Co do biegania: dobieg niespełna dwukilometrowy na morsowisko "na wojskowo";)

Podobno marzenia są po to, aby się spełniały tylko trzeba im trochę pomóc he,he...
Kąpiel krótsza niż w ubiegłych sezonach, ale z tzw. całkowitym resetem, czyli pełnym zanurzeniem.
Nowe doświadczenie, zupełnie odmienne wrażenia i nie potrzeba czapki oraz rękawiczek;)
Po pluskaniu powrót w kamaszach;) W sumie garmek zaliczył siedem kilometrów. W całym tygodniu w czterech wyjściach równo pięćdziesiąt plus jedenaście kilometrów marszu.
Teraz czas na roztrenowanie i odpoczynek. Co nie oznacza beztroskiego leniuchowania hi,hi...
Morsowanie jest fantastyczne. Jeszcze jak jeździłem na mazury, to po bieganiu lubiłem schłodzić się w jeziorze. W okolicach października-listopada woda jest idealna. Włączenie to treningu takich wodnych kąpieli, i znacznie chłodzenie mięśni to najlepsze co może być na błyskawiczną regenerację ciała, w efekcie, możliwość realizacji ciężkiego tygodnia treningowego z minimalnymi przerwami :) Pozdrawiam, Kamil
OdpowiedzUsuń