Najpierw jednak dobieg przez tłumy zmierzające na Wielką Pokutę do siłowni plenerowej na Bialskiej. Trochę wygibasów i hajda Aleją Brzozową w kierunku Sanktuarium Krwi Chrystusa przy Kaspra Bufallo. Tam dwie pętle w bialskich polach. Druga jak spuszczony z łańcucha pies hi,hi... Biegało mi się dzisiaj kapitalnie.

Powrót znów od Rynku Wieluńskiego slalomem między pątnikami, którzy jak zawsze całą szerokością chodnika tyralierą:( Bo my panie na Jasna Górę! Jakby to było usprawiedliwienie.
Dziwię się. Jak jedziemy nad morze, w góry, czy ostatnio na maraton do stolicy Pyrlandii człowiek szuka parkingu, sprawdza czy nie ma zakazu, czy nie zastawia chodnika.
Tu seat WRA - - - - staje w poprzek chodnika zastawia całkowicie przejście. kierowiec /tak z małego k, bo to d..a, a nie szofer/wychodzi z pojazdu i ogląda z namaszczeniem swój wóz. Zabiera rodzinkę i idzie się modlić. Mam nadzieje, że o rozum i miłość do bliźniego he,he...
Sobota. Czwarte wyjście w tym tygodniu. Szesnaście kilometrów. Kilometraż tygodniowy prawie maratoński, bo czterdzieści kilometrów. Jutro dzień święty święcę;) a od poniedziałku latam dalej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz