"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

sobota, 29 października 2016

przed wschodem...

słońca jak za dawnych dobrych czasów w Alei Brzozowej:) 
Przed dziewięciu laty dokładnie /27.X.2007/ po raz pierwszy z Verdim i paroma innymi biegaczami zainicjowaliśmy stałe sobotnie spotkania biegowe. Nie było łatwo. Nie było tak komfortowo jak dziś he,he... Nie było jeszcze boomu biegowego:(
Nie było nowego asfaltu na odcinku od kapliczki przy Okulickiego /miejsce zbiórki/ do skrzyżowania Bialska-Buffalo-Zakopiańska. Nie było oświetlenia LED. Nie było ławeczek, koszy. 
Jedynie wykroty, piaski i kałuże w Lasku Wilka oraz w bialskich polach pozostały takie same hi,hi... 
Zaczynaliśmy 6:30, więc startując z "oczami w ręce" staraliśmy się na dziurach, zwłaszcza zimą nie "złapać zająca". Mimo to zdarzało się niechcący "wyrżnąć orła" he,he...
Za Sanktuarium Krwi Chrystusa co rusz Ktoś z biegnących zaliczał kałużę hi, hi... Pozostali pytali tylko którą nogą? i dowcipkowali: 'lewą, a ja prawą to jest do pary, więc się nie przejmuj';) 
Z biegiem lat gdy Ekipa się rozrastała nieraz w ciemnościach nikogo nie widać było, ale z daleka niósł się gwar roześmianych głosów:) 
W czasie regularnych sobotnich biegów sporo osób udało nam się zaprosić do naszego "wesołego autobusu":) 
Dużo początkujących zaczynało wśród nas swoje biegowe "kariery";) 
Z czasem peleton biegaczy dzielił się na ścigantów, biegaczy i Tych co delektują się szybszym przebieraniem nogami he,he...
Ilość osób spotykających się była różna. Zależało to od chęci, wolnego czasu, pory roku, pogody itd...
Zawsze jednak tym dreptanym pogaduchom towarzyszył kapitalny klimat. Mniej zaawansowani mieli okazję podpytać lepszych;) Startujący opowiadali o zawodach. Wzajemnie dzieliliśmy się radością naszej wspólnej pasji i to było cudowne:)

Dzisiaj niestety o siódmej rano, czyli jak to niektórzy mówią "w środku nocy" hi,hi... pod kapliczką pusto:( Szkoda! 
Magia tego miejsca i atmosfera biegowych spotkań to była fantastyczna sprawa. Wymagało to od wielu osób dużo wysiłku, trudu a niekiedy nawet wyrzeczeń. Cóż obecne czasy charakteryzują się tym, że co dobre łatwo się niszczy:( 

Jak przed laty zrobiłem tradycyjnie dwie pętle i w rezultacie garmek naliczył z dobiegiem szesnaście kilometrów. W całym tygodniu w czterech wyjściach 56:) Plus siedemnaście kilometrów marszu w trzech przechadzkach he,he...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13