
Po powrocie z nad morza nie mogę się zaaklimatyzować:(
A klimat nadmorski służył mi Morsowi śródlądowemu rewelacyjnie:)
No, ale wyjścia nie ma:( i trzeba się od nowa przyzwyczaić do rodzimego powietrza, "Bałtyku", "Pacyfiku", "Adriatyku" i biegania w butach;)

Na moim "odcinku specjalnym" machnąłem dziesięć przebieżek. Żwawych jak nigdy, bo co rusz pod okiem którejś z przebiegających Laseczek hi,hi...
Kibicował mi też kierowca ciężarówki z której wyładowywano chyba elementy sceny. Czyżby na "Bałtyku" w "łikend" szykowała się znowu jakaś impreza?
Duathlon przecież dopiero zga miesiąc.
Dogrzało mi dzisiaj biegając z dziewczynami hi,hi... i dlatego po przebieżkach musiałem schłodzić się w "Pacyfiku";)
"Pod brzózkami" żywej duszy! Mogłem, więc spokojnie popływać:)

Pierwsze bieganie we wrześniu i trzecie w tym tygodniu. Dziewięć kilometrów, czyli norma prawie wykonana;)
Po trzytygodniowej absencji (uspr;) jutro wracam do sobotniego udeptywania Alei Brzozowej, ścieżek Wilka Lasku i bialskich pól:) I jeszcze wygibasy z przyrządami plenerowej siłowni na skwerku przy Bialskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz