Nagły spadek temperatury z dnia na dzień o dwadzieścia stopni i zacinający deszcz to nawet dla Morsa śródlądowego to trochę szokujące warunki hi,hi... Na termometrze tylko dwanaście kresek powyżej zera. Dlatego pierwsze wystawienie plecków pod krople deszczu mało komfortowe;)
Ale po dwóch kilometrach rozgrzewki już opady przestały mi przeszkadzać. Lubię bieganie w deszczu, więc serię dziesięciu przebieżek biegło mi się rewelacyjnie. Zmokłem, ale nie spociłem się he,he...

Nabiegałem jedenastkę z małym "hakiem" ale radochy z treningu miałem co nie miara:) Po ostatnich upałach i duchocie, biegło mi się nad wyraz lekko i radośnie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz