miesiąca:) Ósmy dzień ósmego miesiąca uczciłem porannym bieganie na niegdyś codziennej trasie;) Po imprezowym hi,hi... "łikendzie" myślałem, że będzie długodystansowe powłóczenie nogami he,he... A tu nogi wciąż rwały do przodu i prawie cały czas zaciągałem ręczny hamulec;)
Pogoda fajna, więc natuptałem na luzie prawie szesnaście kilometrów.
Kanikuła w pełni i na razie specjalnie nie "dokładam "do pieca".
Zwłaszcza, że czekają mnie wkrótce dwa letnie starty:) Najpierw uliczna dycha w Kołobrzegu, a później w Mielnie dycha uliczno - plażowa he,he...
W zeszłym roku leciałem półmaraton plażą i było kapitalnie chociaż przyznaję ciężko;) Rozochociłem się w ubiegłym roku i marzy mi się ponowny start w Jastarni już na królewskim dystansie, ale na razie pozostaje w sferze marzeń hi,hi... Może kiedyś?
Na razie jednak to tylko plany na przyszłość;) i biegam gdzie się da i kiedy się da. W tym tygodniu szczyt pielgrzymkowy przed świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny /15 sierpnia/
Przez cały tydzień będą wchodziły pielgrzymki, a w niedziele czternastego ta największa warszawska. Muszę moje trasy dostosować do Gości;) bo zawsze okupują nie tylko pola namiotowe Jasnej Góry, ale "Bałtyk" i nie tylko he,he...
Tak czy inaczej w okolicy klasztoru ruch jest już wzmożony. Jednego roku udało mi się ten czas przeżyć nad Bałtykiem i choć było też tłoczno to inaczej;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz