Morsy latem he,he... Poleciałem rano na "Bałtyk" zrobić piątkowe "zawody" na dystansie sześciu kilometrów:) A tu jeden ze Zmorsowanych "bajeruje" kandydata na zimnolubnego hi,hi... Serwuje Mu regularne letnie kąpiele i zamierza Go przez lato, a potem jesień przygotować na otwarcie sezonu;) Brawo!
Dzisiejszy czas na szóstkę lepszy od poprzedniego, lecz gorszy od pierwszego razu:( Ale tak to jest jak się wyśrubuje wynik w debiucie he,he... Nic to jednak! Najważniejsze, że ostatnie szybsze treningi fajnie mnie odmuliły;) Od ciągłego dreptania byłem zatuptany i o ile z wytrzymałością było okey to dynamika leciała na łeb na szyję;)
Nie, nie zamierzam walczyć o kolejne życiówki. Wiem też, że z wiekiem szybkość spada, lat się nie cofnie i młodość nie wróci;) Jednak warto chyba starać się ten proces może nie zatrzymać, ale spowolnić he,he...
Oprócz szybszej szóstki wcześniej dwa kilometry dobiegu na rozgrzewkę i trzy wracając:) w sumie jedenaście.
Wróciła prawdziwie letnia aura i chociaż w nocy chłodno od rana słonko grzeje niczym farelka;) Dlatego na ścieżce w parku Lisiniec w większości pozbawionej cienia dostałem na poty;) Jutro więc uciekam do lasku Wilka przez Aleje Brzozową:) i plenerowa siłownię;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz