![]() |
foto Ewa Ostasz |
Pomimo przeciwności losu jak prawdziwy maratończyk nigdy się nie podaje!
Podziwiam szczerze Tego niesamowitego Chłopaka i nie ukrywam, że nieraz stawiam sobie Go za wzór do naśladowania w chwilach zwątpienia.
Znamy się już dosyć długo i tylko raz w Rzeszowie udało nam się wspólnie przemierzać trasę na Biegu Solidarności. Kuba był wtedy małym chłopcem, ale to dla mnie niezapomniane przeżycie. Teraz wydoroślał, zmężniał i obu nam marzy się wspólna walka na trasie;) Może uda się znaleźć jakąś ciekawą imprezę gdzie moglibyśmy wystartować razem. Wspólne pokonywanie trudności, wspieranie się, wzajemne motywowanie jest bardzo cenne. Bo mobilizowanie do walki i osiąganie zamierzonych celów zacieśnia relacje i cementuje przyjaźń między kumplami. Dumny jestem z mojego młodego Przyjaciela!
Chociaż nie obyło się bez upadku ukończył swój wyścig w pierwszej połowie stawki zawodników. Jak powiedział: "wyleciałem z wózka, ale na szczęście się pozbierałem i nic mi się nie stało"
Wielki szacun Jakub i jeszcze raz ogromne gratulacje i brawa!!!
Po wczorajszej labie, relaksie i nawadnianiu hi,hi... Dziś spokojne tuptanie w parku Lisiniec. Po bardzo długiej przerwie wróciłem do biegania zakończonego pływaniem w "Pacyfiku" To rewelacyjne połączenie! Piętnaście kilometrów "z buta" potem ochłoda, regeneracja niczym w spa i zaraz dalej widać he,he... Zaniedbałem po zamknięciu sezonu morsowego kąpiele:( i czas to zmienić. Muszę (postanawiam;) choć raz w tygodniu zaliczyć pluskanie;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz