Po wczorajszym biegu czułem się dziś fakt "niedojedzony" lecz wcale nie planowałem "połówki" hi,hi... Jednak przy tak rewelacyjnej aurze szkoda kończyć bieganie po dziesionie, a nawet piętnastce;)
Piętnaście kresek powyżej zera na termometrze, delikatna mżawka i lekki wiaterek. Przy takiej pogodzie mógłbym biec, biec, biec i biec...
Na ósmej pętelce wokół zbiorników na "Bałtyku" siedzący z browarkiem na ławce Facio spytał: "długo pan tak jeszcze możesz biegać w kółko?" Z bananem na twarzy rzuciłem: pewnie z dwanaście godzin, albo dłużej jeżeli będziesz Pan dzielił się tym złocistym izotonikiem;) Chyba się przestraszył, bo nic nie odpowiedział! Dopiero po dziesiątym okrążeniu przerywając sączenie piwka znowu się odezwał: "nie bolą pana nogi od tego biegania?" Zgodnie z prawdą przyznałem, że czasem bolą, ale ból to mój przyjaciel he,he...

Dzisiaj listonosz przyniósł mi od wydawnictwa *inne spacery* egzemplarz książki "Jak bardzo tego chcesz?" Dziękuję!!!
Jak przeczytam tradycyjnie skrobnę kilka zdań jakie mam zdanie w tym temacie;) Niby to jakiś psychologiczny model zwyciężania. A nuż zostanę miszczem hi,hi...
"Pomoc psychologiczna" jest ostatnio bardzo modna. Na każdym kroku słyszy się udzielono pomocy psychologicznej ofiarom przestępstw, pokrzywdzonym dzieciom, wracającym z wojny żołnierzom, sportowcom po porażce itd. Osobiście jestem bardzo sceptycznie nastawiony do takiej formy pomocy. Owszem może są ludzie którym to pomaga. Mnie gatki szmatki w stylu nie przejmuj się, będzie dobrze, dasz radę, wszystko minie, wycisz emocje, zachowaj spokój itp. wku.... i działają jak "płachta na byka";)
Jest nawet w tv taki program o zdradach gdzie Pani psycholog "służy" pomocą zdradzonym po prostu "śmiech na sali"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz