Na "Bałtyku" po prawie dwóch pętlach spotkałem Ewę i zaczęliśmy kręcić kółka wspólnie. Ani się obejrzałem, a tu na dreptanych pogaduchach zeszło nam prawie osiem kilometrów he,he... Z dobiegiem jedenaście, a w planie jeszcze seria dziesięciu przebieżek;)
Na przebieżki "schowałem" się na zacienioną ścieżkę, lecz i tak wyschłem "na wiór" hi,hi... Trzeba będzie zabierać jakieś picie, bo na dłuższą metę suszi;)
Po bieganiu wyschnięty wskoczyłem do "Pacyfiku"! Woda rewelacyjna!
Po piętnastce chociaż kilkanaście minut pluskania jest jest świetnym odprężeniem dla mięśni, stawów, oraz ogólnego samopoczucia:) Za każdym razem po takiej kąpieli ostatni odcinek do domu biegnie mi się kapitalnie mimo, że pod górkę;)

W między czasie przyszła fantastyczna wiadomość nasza Wnusia Kochana zaczęła raczkować! To znaczy niedługo zacznie chodzić, a zaraz wkrótce potem biegać z dziadkiem hi,hi...
I jeszcze odpowiedź dla młodego Pytacza znad "Pacyfiku", który dziwił się:) "chce się panu biegać w taki gorąc? nie lepiej wypić zimne piwo w cieniu niż tak się męczyć?"
Witaj, dobre z Panem Pytaczem: )Pewnie nie wie, że piwo nigdy nie smakuje tak dobrze, jak po bieganiu właśnie;) Gratuluję postępów wnusi, toż ona się dopiero co urodziła, a już jest mobilna! faktycznie, tylko czekać, aż zacznie biegać z dziadkiem! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOlu dziękuje! tak! złocisty izotonik po bieganiu jest nieoceniony zwłaszcza po maratonie ;) Szczególnie po dzieciach widać jak szybko płynie czas. Również pozdrawiam Cię gorąco :)
OdpowiedzUsuń