czekałem przed klatką aż endo załączy gps z samochodu wysiadł pan doktor i witając powiedział:
"gps pan włącza? żeby pan nie zabłądził jak pan za daleko pobiegnie?"
Nie, nie odpowiedziałem. Chce wiedzieć ile przebiegłem, jakim tempem i w jakim czasie.
Najpierw obleciałem obrzeża parku Lisiniec, a potem wpadłem na orbitę zbiorników "Adriatyk" i "Bałtyk";) Fajnie kręciło mi się kółeczka po ścieżce rekreacyjnej, bo w przeciwnym kierunku biegał inny biegacz:)
Dziś pogoda dziwna miało padać, ale jakoś chmury omijały nas bokiem. Miałem nadzieję, że skończę pod "prysznicem z nieba";) Niestety chmurzyło się gdzieś w oddali, błyskało i nawet w pewnym momencie nad jasnogórska wieżą pokazała się tęcza:) Ale hydrantu z wodą tam na górze nie było komu odkręcić he,he...
Wreszcie zaczęło solidnie grzmieć i pomyślałem: deszczu się nie boję! Lecz nie chciałbym, żeby mnie piorun strzelił nad tą wodą, więc wracam.
Gdy dobiegłem pod blok i wyłączałem endo z klatki wyszedł pan doktor i spytał:
"od tego czasu jak się widzieliśmy pan cały czas biegał?"
Potwierdziłem.
"A ile pan przebiegł?"
Odpowiedziałem piętnaście kilometrów.
"Ładnie. Bardzo dobrze" Popatrzył chwilę jak się rozciągam spytał jeszcze:
"ile pan przebiegł najwięcej kilometrów za jednym razem?"
Hi,hi... w głębi duszy zachciało mi się śmiać, bo już nieraz mnie o to pytano:) Za każdym razem, kiedy odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że sto kilometrów mina osoby pytającej była bezcenna;) Teraz też pan doktor rzekł: "ooo niech to, gratuluję" W duchu jednak chyba pomyślał, że ściemniam he,he...
Jak się przebrałem zrobiło się ciemno, zaczęło mocno padać i walić piorunami. Popadało krótko, ale powietrze zrobiło się kapitalne. Nawet trochę żałowałem, że za wcześnie wyszedłem:( I taka myśl przebiegła mi przez głowę, a może jeszcze wyjść i zrobić z dychę hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz