z focaccia al verde i lampką czerwonego wina w brzuchu biega się fajnie;) ale przyznaję z początku bardzo trudno he,he...
Po kolacji w Domu Pizzy i Wina przypomniałem sobie, że dziś jeszcze nie biegałem:( Najpierw pomyślałem jutro! A zaraz potem przecież mówi się: "lepiej zrób dzisiaj co masz zrobić jutro"!
Na początku toczyłem się jak antałek hi,hi... Ale po mniej więcej piątce było już normalnie. Tzn. siła była:) leciałem jak burza tylko z szybkością żółwia he,he...
Natuptałem trzynaście i pół kilometra, lecz i tak chyba nie spaliłem wszystkich nadprogramowych kalorii;)
Focaccia była świetna:) chrupiąca, aromatyczna i bardzo smaczna:) i wytrawne wino również.
Pogoda po kilkudniowym ochłodzeniu dziś rewelacyjna. Na termometrze o dziewiętnastej + 19 i dlatego pewnie na "Bałtyku" gęsto. Rowerzyści, biegacze, kijarze, spacerowicze i jakaś ekipa kręcąca na plaży film. Kamera, dron i para obsypująca się kolorową farbą w roli głównej.
Cieszę się, że zdecydowałem się na wieczorne bieganie:) Endorfinki działają. Brzuch wytrzęsiony he,he... Na pewno lepiej będzie się spało:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz