jak odnowa biologiczna w chłodnej wodzie po starcie he,he... Po wczorajszej połówce z czego dychę zrobiłem ścigając się dziś myślałem zrobić dzień wolny. Jednak od jakiegoś czasu lepiej się czuję, jeżeli po zawodach na drugi dzień się roztruchtam;) Chyba ma tu zastosowanie powiedzenie: "czym się strułeś, tym się lecz" hi,hi... Kiedy *dzień po * odpuszczałem trudniej potem było mi wejść na normalne obroty. Dlatego od kilku lat staram się na drugi dzień nawet po maratonie podreptać. Jeśli czuję się naprawdę zmęczony wolę zrobić luz następnego dnia.
Dzisiaj najpierw delikatny slalom pod kwietnymi parasolami:)
Bo jedno, że z górki. Po drugie po trawce wilgotnej od rosy w kolorze soczystej zieleni po ostatnich opadach deszczu.
Potem kilka pętelek w parku Lisiniec i na koniec plum... do "Pacyfiku".

Spokojna ósemka. Dziś bez pośpiechu, bo przecież jutro sobota i wypadałoby odwiedzić Bialską;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz